A jednak Bloger, jak się uprze i dziala w prawdzie, to potrafi...
Dzisiaj rodzinnym przedsiębiorstwem Smoleńsk zajął się Newsweek. Na czterech aż stronach,- a więc nie zdawkowo -redaktor ciekawie zreferował dociekania wywczasa w sprawie złodziejskiej prywatyzacji śledztwa Smoleńskiego...I dodał też od siebie...
Newsweek to nie publiczny raport, który należy się każdemu za darmo, jak psu zupa, więc każdego, kto chce odsłyłam do lektury za wlasne, uczciwie zarobione pieniądze...
Wyglada na to, ze "psikus" wywczasa rozchodzi się nieoczekiwanie szerokim echem...Nieoczekiwanie dla Salonu którego administracja, choć nie ukręcała łba sprawie, to dokładała ostrożnych starań, aby nie był to temat pierwszoplanowy...I nieoczekiwanie dla " zespolonej biznesem rodziny smoleńskiej" intratnie i zupełnie bez wstydu i poczucia zagrożenia żonglującej tym, co wspólne i tym, co prywatne...Panika, jaka zapanowała po nagłośnieniu tematu przez senatora Libickiego, przejawiająca się w mnożeniu, przez różne persony tego obozu, najgłupszych wyjasnień i oczywistych kłamstw, może dziwić...Własciwie sami wystawiają się do odstrzału...Ciekawe, czy będzie ciąg dalszy, bo wydaje się, ze takiego interesownego chachmęcenia i mącenia, już dawno nie było w żadnej sprawie, bezpośrednio dotyczącej posłów...
Jak będzie, tak będzie, ale pierwszy skutek został osiągnięty. Wywczas przywrócił w PIsie panowanie prawa i jakiejś tam sprawiedliwości. Raport ma być opublikowany na stronie internetowej, a książka , a raczej nędzna broszura w paskarskiej cenie ( niewydana, lecz sprzedawana) zniknęła z oferty Rejtana. Do Macierwicza dotarlo, że umoczył i że jego spryt działa tylko na bezmózgie, ale hojne owieczki z jego stadka.
Dzięki wywczasowi Salon zanotował też jeden z nielicznych sukcesów, w przebiciu się do "pierwszoobiegowego czytelnika" ...Dlaczego? Bo wywczas rozpracował i przedstawił temat nowy...Nie świecący światlem po tysiąckroć odbitym ( i potłuczonym), jak większośc tutejszych dokonań starych wyg SG...Nie każący się też odnajdywać w otchłani pustych i zbędnych akapitów, jak u tutejszych mistrzów polskiej prozy wędrownej i domokrążnej...Temat nowy i realnie istniejący....I pomyśłec, ze chodziło tylko o "psikusa"...