ayato ayato
1844
BLOG

Racjonalne jądro Jarosława Kaczyńskiego

ayato ayato Polityka Obserwuj notkę 51

Po wszystkim co się stało w kwietniu i po dojściu do siebie po kampani wyborczej Jarosław Kaczyński publicznie oznajmił podczas jednego z wystąpień, że już nigdy nie chce rządzić  ze swoim ugrupowaniem inaczej, jak samodzielnie. Czyli stawia na takie zwycięstwo, które da mu większość mandatów w parlamencie... Słowa te poszły w eter, ale na nikim nie wywarły specjalnego wrażenia. Utonęły w powodzi kwitnących wówczas domysłów czy Prezes jeszcze jest na lekach, czy już nie...A jednak czas i wydarzenia pokazują, że Jarosławowi Kaczyńskiemu nie mija nastrój wojowniczej  bezkompromisowości. Tylko, że według sondaży droga ta nie prowadzi  dziś do zwycięstwa. Czyli co? Szaleństwo? A może jednak racjonalna metoda?

Jeśli tylko przestaniemy się zastanawiać nad tym, jakie to demony szarpią dziś ostatniego z braci Kaczyńskich i porzucimy przekonanie, że Prezes może być trwale i nienawistnie zaślepiony oraz boleśnie oderwany od rzeczywistości i zaprogramowany na autodestrukcję, to nie przysporzy nam żadnej trudności, by dotrzeć do tego, co może być racjonalnym jądrem obecnej jego postawy. I zobaczymy wtedy metodę, a nie szaleństwo.

Słowa o zwycięstwie wyborczym dającym PiSowi samodzielną władzę są tu kluczowe. Kaczyński określił nimi cel. Ale zawarł w nich też diagnozę. Brzmi ona tak: jeśli moim celem jest prawdziwa zmiana rzeczywistości w Polsce, to nie mogę liczyć na obecnej scenie politycznej na żadnego sojusznika. Bo nie ma na niej żadnej innej partii, której moje spojrzenie jest bliskie. Jest wręcz odwrotnie - jakiekolwiek koalicyjne kompromisowe zbliżenie do innej siły politycznej w parlamencie byłoby w gruncie rzeczy zaprzepaszczeniem możliwości wprowadzania w Polsce radykalnych zmian.

Jarosław Kaczyński,  bogatszy o doświadczenia niedoszłego POPiSu i trójprzymierza z LPR i SO, a także oceniając obecną sytuacją na scenie politycznej - nie myli się tu ani o jotę...Słusznie ocenia, ze radykalnie ( jak sam lubi powtarzać) odmienne spojrzenie na Polskę pozbawia PiS realnej  zdolności koalicyjnej, bo narusza interesy wszystkich pozostałych partii. 

Tą drogą Prezes  doszedł  do wniosku jeszcze dalej idącego i logicznie bez zarzutu.. Skoro PiS jest w ideowej i aksjologicznej kontrze  do innych partii, to jest także w takiej samej kontrze do ich obecnych elektoratów. To ważny wniosek, bo z niego wynika np. ocena bezsensu i jałowości jakichkolwiek namolnych  starań  o elektorat  dziś centrowy. Jego pozyskanie ( co Prezes przećwiczył w kampanii prezydenckiej) w gruncie rzeczy sprowadziłoby się do tak wielkich koncesji i ukłonów w jego stronę, ze PiS przestałby być PiSem, a Jarosław Kaczyński Jarosławem Kaczyńskim...Pełne zwycięstwo - przy poparciu  dotychczasowych  wyborców PO, czy SLD, byłoby w gruncie rzeczy ideową porażką, bo byłoby zwycięstwem odniesionym co najwyżej dzięki obietnicom mądrzejszej łagodnej kontynuacji, ale już nie zerwania…Bo tylko tą pierwszą obietnicą można by ten elektorat większościowo ugłaskać i kupić...

Jarosław Kaczyński chce wygrać wybory i to większościowo, ale chce je wygrać w taki sposób, by to większość  poszła za nim takim, jakim jest teraz, a nie on za większością taką, jaką ona teraz jest...Prezes odrzucił pokusę kontynuacji własnej zmiany w kierunku  dostosowywania się i trafienia we większościowy gust i zrobił to  z powodów całkowicie racjonalnych Bo idąc za tym obecnym gustem większości musiałby się ideowo stać "taki jak wszyscy" i musiałby hołdować powszechnym dziś, konserwowanym medialnie, poglądom i odczuciom.  A Jarosław Kaczyński nie tego przecież pragnie dla Polski.

Skoro więc nie ma sensu się zmieniać, po to by wygrać, to znaczy, że  drogą do zapowiadanego zwycięstwa może być tylko zmiana, jaka zajdzie w samym wyborcy. Jarosław Kaczyński robi więc obecnie wszystko i będzie to robił dalej, by dostarczać jak najwięcej  widocznych, drażliwych, bulwersujących i głośnych, ale wciąż racjonalnych, czy przynajmniej motywowanych politycznych przesłanek do takiej zmiany. Liczy też na to, ze sytuacja ekonomiczna odciśnie swe piętno na nastrojach społecznych. Że i ona przyczyni się do otwierania oczu i zmiany przekonań...

PiS i Jarosław Kaczyński wyrażnie pragną być dla wyborców taką opcją, po którą wyborcy sięgną  z własnego świadomego wyboru i własnego zrozumienia konieczności zmian. Opcją, do tego czasu  20 - 30 procentową, ale za to całkowicie  jednolitą i w pełni wyrazistą. Wyborcy mają przyjść do PISu nie z powodu liberalno-grzecznościowych ukłonów w ich stronę. Mają przyjść do PiSu - zmienieni ( okolicznościami) w swoim rozumieniu istoty spraw...I wtedy, zwycięstwo, jeśli ono przyjdzie, będzie miało wspólny sens dla wybierających i wybranych.

Uda się, nie uda... Ale gdzie tu szaleństwo? To - w sumie - dosyć racjonalne i uczciwe postawienie sprawy...

ayato
O mnie ayato

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka